Prawdziwe partnerstwo ma nic wspólnego z braniem odpowiedzialności za drugiego człowieka. Nie ma nic wspólnego z „matkowaniem” czy ograniczaniem doświadczeń partnera. I czy jesteś kobietą czy mężczyzną i tworzysz związki, masz relacje, to pamiętaj o tym, aby nie wchodzić drugiemu w paradę.
Jeżeli szanujesz swego partnera będziesz dobrze wiedzieć, o czym mówię.
Gdy on sam poprosi Cię o pomoc, o Twoje zdanie czy o wsparcie – bądź przy nim, opowiedz, podpowiedz. Nie wybieraj za niego, nie pomijaj jego potrzeb czy próśb. W momencie, gdy cały czas bierzesz za swego partnera odpowiedzialność, to mam dla Ciebie garść informacji do przemyślenia. Napisze tutaj kilka pytań, które pomogą Ci coś dostrzec. Zatem przeanalizuj sytuacje, w których to robisz( lub robiłeś/aś) i odpowiedz sobie na te pytania:
- W jakich sytuacjach muszę „matkować”?
- Z jakiego powodu to robię?
- Skąd wiem, że „muszę” przejąć odpowiedzialność?
- Co chcę poprzez to uzyskać?
- Czym to dla mnie jest?
- Dlaczego nie pozwalam partnerowi na jego decyzje?
- Jak ja się czuję z tym, że biorę za niego odpowiedzialność?
- Jak on się z tym czuje?
- Jak on się zachowuje?
- Co z tego wynika dla naszego związku?
- Czy to buduje nasz związek czy pogarsza relacje?
- Jaki w istocie efekt przynosi to matkowanie?
Kiedy jesteś w bliskich relacjach pamiętaj, że gdy będziesz chcieć przejąć na siebie odpowiedzialność i emocje partnera, to w tym samym momencie odbierzesz mu siłę do działania. Zachwiejesz energią i zniszczysz wymianę.
Takie „branie na siebie” pokazuje, że traktujesz partnera jak małe dziecko, które sobie nie poradzi. „Odbieranie” mu odpowiedzialności powoduje tylko jeszcze większe komplikacje w całym związku, ponieważ partner nie może użyć swej siły na to, aby stanąć na wysokości zadania i dokonać zmiany. Czuje się niepotrzebny, nieważny i ma wrażenie, że jest „kastrowany” z dorosłości a wrzucany w rolę nieporadnego dziecka. I nawet jeśli chcesz mu ulżyć i zmniejszyć „ciężar” wymagań, przed którym staje – to zabierasz mu szansę na jego własną naukę, na wyciągnięcie wniosków, które go wzmocnią. Wtedy to wyzwanie, przed jakim stanął i odpowiedzialność, jaka z tego płynęła uległo rozmyciu. I tu zamiast transformacji pojawia się u niego rezygnacja i niskie poczucie wartości (negatywna samoocena).
Dobrze wiemy, że czasami trzeba sięgnąć dna po to, aby się od niego odbić. I przynajmniej raz w życiu sami zetknęliśmy się z taką sytuacją osobiście i żyjemy. Zatem gdy pojawia się problem, to potrzebujemy wniknąć w siebie, aby przetransformować to co ciężkie, a potem ruszyć do działania. Uczymy się siebie, poznajemy granice i możliwości. Wyciągamy wnioski. Więc nie ma co „matkować” w sytuacjach, gdy ten drugi ma swoje wyzwania i może z nich wyciągać wnioski na przyszłość. Nie zabierajmy mu tego doświadczenia.
Mam nadzieje, że odpowiedzi, jakie napisałeś/aś na postawione wyżej pytania pozwolą Ci więcej zrozumieć i uświadomią powody dla których przejmujesz odpowiedzialność. A tym samym dasz sobie szansę przeanalizować swoje zachowania wobec partnera i zmienić coś na lepsze w waszym związku.
Najlepiej jest nauczyć się wzajemnie siebie wspierać, zaufać i nie poprawiać, nie pouczać, czy decydować i robić za drugiego.
Obserwuj i zawierz swemu partnerowi, że będzie wiedział, co zrobić. Daj mu nawet popełnić błąd i nie „ciosaj kołków” na głowie. Niech ma szansę się nauczyć na swoich błędach. Niech buduje poczucie własnej wartości. A wtedy będzie więcej umiał, będzie wiedział, co i jak zrobić. I, o dziwo, on naprawdę będzie to wszystko wiedział i dokona najlepszego wyboru wprowadzając swe decyzje w czyn :)
Koniec matkowania a czas na współpracę i na wzajemne wsparcie!
Jeśli potrzebujesz bardziej zgłębić temat swoich związków i chcesz nad tym pracować – zapraszam na sesje indywidualne.