Samotny czy osamotniony?

Jak to jest być sobie ze sobą a nie czuć się osamotnionym?
Hm…
To ciekawe, dlaczego w ogóle boimy sie takich słów jak samotność czy osamotnienie?

Osamotnienie może być wtedy, kiedy jesteś sam. A w istocie jesteś po prostu bez kogoś konkretnego.

Odczuwasz stan bycia bez innych.

Między osamotnieniem a samotnością jest ogromna różnica.
Gdy jesteś osamotniony, to bywa, że myślisz o kimś, więc możesz do kogoś tęsknić. Osamotnienie to stan, w którym czujesz, że byłoby lepiej, gdyby ten ktoś był przy tobie. Owszem, byłoby dobrze, gdyby ten ktoś był z tobą, ale tej osoby tu teraz nie ma.
Osamotnienie to nieobecność drugiej osoby.

Samotność to własna obecność! Obcowanie ze sobą.

Samotność jest potrzebna i może być (jako etap) bardzo pozytywna.
Oznacza ona, że masz do dyspozycji własną obecność. Taki aż bezmiar obecności. Jeżeli umiesz to sobie dać bez lęku – to stajesz się tak przepełniony obecnością, że mógłbyś nią wypełnić cały Wszechświat i nie ma potrzeby „posiadania” kogokolwiek innego.
Posiadasz SIEBIE.

Taki czas potrzebny jest, gdy burze rożnych doświadczeń mocno Cię „potargały” i zagubiłeś kierunek, albo za bardzo się uzależniłeś od innych (lub innych od siebie).

To naturalny stan, aby siebie wysłuchać, poukładać i nabrać wewnętrznego spokoju.
Nie bój się tego poznania siebie w samotności – ale pamiętaj też, że możesz spotykać innych :)

To jest wybór, a nie kara. Jak wdech i wydech…

To transformujący etap poznawania siebie.