Myśleć sercem czyli poukladane emocje – cz. I

Jak wygląda inteligencja emocjonalna w wydaniu kobiet i mężczyzn?

Skąd czerpiemy pierwsze wzorce emocjonalne, by budować sposób naszych osobistych reakcji?

Kto w domu rodzinnym bywa pierwszym „nauczycielem” takich reakcji?

 

Z pewnością najpierw wskazuje się na matkę a potem na ojca-choć w procesie (warunkowania, uczenia nawyków) wychowania, obydwa przejawy reakcji mają udział.

Kiedy jesteśmy dorośli trzeba sobie jasno uświadomić, że rozpoznanie obecnych osobistych wzorców emocjonalnych jest priorytetem a umiejętności zarządzania emocjami stają się kluczowe. Dotychczasowe stereotypowe spojrzenie na karierę zawodową nie odpowiada wymogom rzeczywistości, bo oprócz ilorazu inteligencji czy znajomości technologii – konieczna jest także inteligencja emocjonalna. Przy braku pozytywnych wzorców ( kto je w pełni dostał?) po prostu najbardziej przydatne będzie dzisiaj zweryfikowanie własnej wiedzy na ten temat i nauczenie się nowych wzorców bądź wydobycie tych, do których dostęp został nieświadomie „odcięty”.

 

W wielu krajach niewyrażanie emocji jest bardzo często odbierane jako dystans, obojętność lub negatywna reakcja na relacje międzyludzkie i kontakty.

Jak jest u nas z inteligencja emocjonalną?

Gdyby wziąć pod uwagę płeć to zauważalne okażą się różnice jeśli chodzi o korzystanie z inteligencji emocjonalnej na co dzień – inaczej posługują się nią mężczyźni a inaczej kobiety.

 

W inteligencji emocjonalnej (zarządzaniu sercem) chodzi o radzenie sobie z nieprzyjemnymi emocjami i impulsami, chodzi o opanowywanie przygnębienia i zdenerwowania. Jednym z silnych fundamentów w tej kwestii jest samokontrola i nie ma ona nic wspólnego z technikami unikania czy tłumienia emocji.

 

Ciekawym przykładem umiejętności korzystania z inteligencji emocjonalnej może być ten oto obraz: „Bill Gates jest wściekły. Oczy wychodzą mu z orbit, zbyt duże okulary przekrzywiły się na nosie. Twarz mu płonie, a z ust cieknie ślina(…) Siedzi w małej, zatłoczonej salce konferencyjnej w Microsoft z dwudziestoma młodymi pracownikami zebranymi przy owalnym stole. Większość patrzy na prezesa z prawdziwym strachem, jeśli w ogóle ośmielają się na niego spojrzeć. W salce unosi się kwaśny zapach obficie wydzielanego z przerażenia potu. Gates wygłasza pełna złości tyradę a nieszczęśliwi programiści zacinając się i jąkając, daremnie próbują go o czymś przekonać lub przynajmniej uspokoić. Wydaje się, że nikt nie jest w stanie tego dokonać.

Nikt oprócz drobnej Chinki o łagodnym głosie, która jest chyba jedyną osobą nie kulącą się ze strachu przed szefem. Podczas gdy pozostali unikają z nim kontaktu wzrokowego, ona patrzy mu prosto w oczy.

Dwukrotnie przerywa mu gniewną tyradę. Za pierwszym razem wydaje się , że jej słowa nieco uspokoiły go, ale po chwili zaczyna ponownie krzyczeć. Za drugim razem słucha jej w milczeniu, patrząc z zadumą na blat stołu. Potem jego złość nagle ulatnia się. Mówi spokojnie „Tak, to brzmi dobrze. Bierzcie się do roboty”.