Czy to jest milość, czy to jest kochanie?

 

Każdy człowiek pragnie doznawać miłości – to naturalne.

W sieci co chwilę ukazują się setki cytatów na ten temat a i my sami na przestrzeni życia przeczytaliśmy z pewnością choć jedną pozycje, gdzie o miłości wiele napisano.

Co i jak najczęściej jest ukazywane jeśli chodzi o temat miłości? Kiedy czytasz sentencje, cytaty, czy zastanawiasz się – udostępniając coś dalej – głębiej nad ich treścią, czy pobudzają Cię one do refleksji powodując większe otwarcie na sytuację, w której aktualnie przebywasz? Jak korzystasz z takich treści w swoim życiu? A może reagujesz automatycznie?

Jaki jest „obraz” miłości przedstawiany w treściach , które cytuje się np. na Facebooku? (ostatnio to tu „wyrabiane” są pewne popularne opinie, które udostępniane są dalej).

Jakie Ty sam masz opinie na temat kochania, na temat miłości?

Czy pojęcia miłość i kochanie niosą rzeczywiście te same wartości?

 

Warte przemyślenia, gdyż to Twoje podejście oraz przekonania, oceny (często nieuświadomione) w pierwszej mierze są odpowiedzialne za to, jaki typ reakcji przejawisz oraz co może się zamanifestować w Twoim świecie zewnętrznym, gdy wchodzisz w nowy związek.

Czy to, co uznajesz za miłość – jest nią w pełni czy może poświęcasz wiele z siebie w „imię” tego określenia a czujesz się tak naprawdę nieszczęśliwy?

Jak czujesz się w swoim obecnym związku?

 

Tu niech przyjdą autentyczne odpowiedzi, bo jaki jest sens siebie okłamywać? Odczuć przecież nie da się „wyrzucić” do kosza jak śmieci. Możesz udawać, że czegoś nie czujesz a wtedy „pobudka” może być potężna i z pewnością Ci się nie spodoba, gdy nadejdzie.

Uświadom sobie i obejrzyj odważnie ( i bez tłumaczenia partnera czy siebie ) obecną sytuację, w jakiej jesteś. Weź odpowiedzialność za swoje życie i jeśli związek jest „toksyczny” – obudź uśpione i tłumione odczucia – wysłuchaj siebie ze spokojem, bez oceniania, złości czy smutku – co naprawdę czujesz? Jak się czujesz? Masz do tego prawo. Pamiętaj przy okazji też i o tym, że utrzymywałeś ten związek, wkładałeś tam swoje zaangażowanie, że miałeś oczekiwania, opinie, jakieś wizje i wyobrażenia na temat swój i partnera. On też pewnie miał swoje.

Najsmutniej bywa wtedy, gdy wchodzą w relację osoby mające prawie zerową wiedzę na swój temat i chcą znajdować w związku (ja to nazywam ) „plastry” na własne – zaognione często – „rany” (niedowartościowanie, niezasługiwanie i inne) . Wtedy partner ma im te „plastry” dostarczać, bo inaczej rany się nie goją – więc się wzajemnie „katują”. I przychodzi chwila, gdy się rozstają (najczęściej kobieta „wali focha” a mężczyzna ucieka do kolegów bądź trzaska drzwiami). Czy takie podejście można nazwać miłością? Co ich łączyło? Czy w ogóle coś łączy takie dwie osoby? Chyba cierpienie właśnie albo brak spełnionych oczekiwań. Toksyczność (nazywania kochaniem „ za coś”) zatruwa jadem życie partnerom .

I zamiast współdzielić miłość, wciąga ich w handel jak na Perskim Targu , gdzie trzeba się licytować o wszystko (jak na targowisku – „ja ci to a ty mi tamto…”)

 

Jeśli jesteś w toksycznym związku, gdzie wszystko musisz zdobywać, podporządkowywać siebie oczekiwaniom (albo Ty sam robisz to w stosunku do partnera), to dobrze się zastanów w czym tkwisz i odpowiedz sobie – czy to jest miłość. Myślisz naprawdę, że miłość trzeba zdobywać? Zdobywać jak medal na olimpiadzie czy jak punkty zbierane w placówkach handlowych? A może myślimy, że nam – tak po prostu, „z urzędu” to miłość się nie należy i dlatego mamy ją zdobywać?

Miłością się jest i gdy czytam cytaty o tzw. miłości, jakie są podawane na profilach, portalach, forach mam mieszane odczucia.

Zastanowił mnie jeden z cytowanych– Paulo Coelho , który pisze: „Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu – czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość.”

Co Ty na taki „obraz” miłości?

Treści typu: miłość jest jak narkotyk i uzależnia, rani, jest cierpieniem, oddaniem, poświęceniem – są częste. Że trzeba ją kontrolować, panować nad nią, zdobywać…(sam możesz tu wiele więcej „tragedii” dopisać)

Może to jedynie brak spełnionych oczekiwania ego uzależnia, każe kontrolować, panować, wpadać w nałóg, uzależniać siebie i innych?

 

Poznając siebie (myśli, emocje, reakcje) możesz zacząć tworzyć relacje oparte o najwyższe wartości i zasadzone na wzajemnym szacunku – a to wstęp do prawdziwej wolności i miłości. Miłość wzbogaca. Jest poza ocenami.

Miłość nigdy nikogo nie uzależnia. Jest poza oczekiwaniami, krytykanctwem, wytykaniem, uzależnieniem od partnera czy pouczaniem . Ona jest. Jak chcesz panować nad miłością? Jak chcesz ją kontrolować? Czy to taśma produkcyjna z kontrolą jakości w fabryce?

Miłość wspiera i rozwija obie strony i pochodzi z serca a nie z umysłu – a kochanie jest „za coś” i pełne ocen, niespełnionych oczekiwań ludzi, którzy jeszcze nie poznali siebie naprawdę.

Zastanów się , co jest „wrzucane” do Twojej pamięci i przestrzeni życiowej.