Jak Ci minął dzień?

Codzienna bieganina, zajęcia, ruch i…mętlik w głowie pomieszany z presją, gdy siedzimy w swoich pracach. Potem powrót do domów, rodzin, partnerstw, żon, mężów, dzieci, lub do swojego (pustego?) azylu.

Gdzie się nie obrócimy, to ciśnienia są na porządku dziennym, a my nazywamy to zwyczajnym stresem. Tak (nas wytresowano?) wytresowaliśmy siebie (i własne ciała), że żyjąc w permanentnym napięciu już dawno zapomnieliśmy co to jest spokój wewnętrzny. Potrafimy latami tolerować ten cichy terror nazywając go życiem. Kredyty, zobowiązania, dedlajny, walka i lęk, codzienny lęk o przyszłość. I tak mija dzień za dniem, gdzie upragnionym przerywnikiem (i chwilowym wyzwoleniem) jest weekend czy urlop.

Wychodzi na to, że życie jest dryfowaniem, przetrwaniem ad punktu A do punktu B. To tak, jakby dzisiaj życie jest „nie – życiem” według własnych wartości i potrzeb. To się stało, jest już częścią obecnej cywilizacji. Nie odkrywam Ameryki ani nie chcę wywoływać bezpodstawnego buntu – po prostu tak wyglądają dni większości z nas.

Wiem też, że nosimy w sobie wielką potrzebę spokoju i posiadania czasu dla siebie. Jak to sobie dajemy? Jedyne, co znamy i co pomaga nam nie zwariować, to imprezowanie w weekendy, żeby się rozluźnić, uciec czy „zalać” ciśnienia, które nosimy w sobie.

Nie możemy ignorować dłużej tego, że wewnątrz nas jest taka część, która potrzebuje nas samych. Nas prawdziwych.
Nie uciekajmy od siebie! Nie ignorujmy tego wołania pomimo tej szalonej gonitwy.

Co robisz naprawdę dla siebie, aby dać wytchnienie i „naładować” własne baterie?

Jak wygląda Twój dzień?

Może już czas spojrzeć na wszystko z innej strony?

Co możesz zrobić tylko dla siebie wiedząc jednocześnie, że jesteś częścią tej całej kołomyi?

Tolerujesz to, czy akceptujesz? Hm… A jest jakaś różnica pomiędzy tolerowaniem a akceptowaniem?

A gdyby była, to jakbyś to umiał opisać, poczuć?

Jak się czujesz, gdy tylko coś/kogoś tolerujesz?
Jakie emocje Ci wtedy towarzyszą?
Czujesz lekkość i spokój wewnątrz siebie, czy nie?

Przypomnij sobie sytuacje lub znajomych, których tolerujesz.
Wiedziałeś, że :

„Tolerancja – (łac. tolerantia – „cierpliwa wytrwałość”; od łacińskiego czasownika tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”) – w mowie potocznej i naukach społecznych to postawa społeczna i osobista odznaczająca się poszanowaniem poglądów, zachowań i cech innych ludzi, a także ich samych.
W ogólnym znaczeniu tolerancja to otwarte, obiektywne i szanujące podejście wobec odmiennych od własnych postaw, zachowań i cech drugiego człowieka.”
(za Wikipedią)

Czy nie zastanawiają Cię w tej definicji określenia: „cierpliwa wytrwałość, „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”?
Ciekawe, prawda?

Tolerujemy, tolerujemy i…nie czujemy się z tym do końca usatysfakcjonowani. Czas pokazuje, że nasze emocje są nadal napięte a stres coraz większy.

Jak sobie pomóc?
Jak wlać więcej witalności w siebie pomimo codziennych wyzwań i niezgody na wymagające sytuacje z zewnątrz?

Nie można ignorować własnych emocji, bo ciała nie da się oszukać, a emocje odczuwane są właśnie w ciele. Nie da się na stałe zastąpić negatywnych emocji tzw. pozytywnym myśleniem i przekierowywaniem uwagi, lub wmawianiem sobie pustych afirmacji, że jest super – skoro nie jest!
„Zwykłe ignorowanie nie jest jeszcze tolerancją.” (Theodor Fontane) i wcale nie pomaga nam się uwolnić od napięć.

Czy faktycznie: „Znosić cierpliwie to, czego nie lubimy, potępiamy – to tolerancja (Z. Szawarski – autor książki „Rozmowy o etyce”)?

Gdzie jest granica Twojej wytrzymałości?

I tu przechodzimy do innego pojęcia – bardzo słabo rozumianego i nieumiejętnie wykorzystywanego.
Mam na myśli akceptację.
Czym ona jest naprawdę?

„Akceptacja (z łac. acceptatio, dosł. przyjmowanie) – uznanie czegoś, aprobata, potwierdzenie czegoś[, pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić, uznanie czyichś cech postępowania za zgodne z oczekiwaniami a także formalna zgoda na jakieś działania (…)”.

(w/g Wikipedii)

I co Ty na to?
Czy w swoim życiu przyglądasz się z akceptacją sobie, ludziom i wydarzeniom?
Uznajesz, aprobujesz, godzisz się, potwierdzasz obserwowalną rzeczywistość?
Czy też ciągle walczysz z nią, bądź udajesz, że jest inna niż (naprawdę) jest?

Uznajesz i przyjmujesz fakty ze swojej przeszłości?
Godzisz się na to, że w Twoim życiu TERAZ coś jest takie a nie inne ?
Przyjmujesz, że w przyszłości może być rożnie (a nie tylko np. źle)?

Tu nie chodzi o to, co tolerujesz ale o to, co uznajesz – skoro już jest takie.

Jak krótko pokazać różnicę pomiędzy akceptacją a tolerancją?
„(…) jeśli ktoś coś akceptuje, to się z tym zgadza, a jeśli toleruje, to nie przeciwdziała, choć niekoniecznie akceptuje.”
Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski

Kiedy tolerujesz – musisz wiedzieć, że nie jest to pełnia, która pozwala Ci zdjąć z siebie nadmierne ciśnienia.

To tylko akceptacja – uznanie tego, co już jest częścią Twojego obserwowalnego życia – zdejmuje z Ciebie ogromną część balastu emocjonalnego czyniąc tym samy miejsce na wybory zgodne z Twoimi wartościami.
Wiesz dlaczego?
Bo zamiast walki i lęku – robisz sobie przestrzeń na sensowne rozwiązania, za którymi pójdą właściwe decyzje i działania.

Czy ktoś zabroni człowiekowi wolnemu od wewnętrznych ciśnień i lęków:

– szybciej wrócić do zdrowia
– zmienić pracę na lepszą
– spokojnie porozmawiać z partnerem
– poprosić o podwyżkę
– zakochać się bez oczekiwań
– czuć szczęście bez powodu
– rozwiązać nabrzmiałe problemy z własnym dzieckiem
– kłaść się i wstawać z dobrym nastrojem
– tańczyć w deszczu
– chodzić boso po łące
– całować i przytulać często osobę, którą kocha
– planować lepiej własną przyszłość
– wspierać i inspirować innych
– być gotowym bez obawy na swoje życiowe „lekcje”
– mówić o tym, co naprawdę czuje
– prosić o pomoc bez obawy, że zostanie uznany za słabego
– cieszyć się tym co ma a nie tym, co „powinien” mieć aby go inni lubili
– pójść za swoimi pasjami
– dać sobie prawo do bycia szczęśliwym na własnym poziomie rozumienia rzeczywistości

I co Ty na to?

Opłaca się akceptować?
Czujesz już tę wolność?!

Jeśli boisz się, że nie odróżnisz jednego od drugiego, to daj szansę czasowi. Czas zawsze wskazuje co jest czym. Gdzie są owoce a gdzie chwasty. Nie przegap tylko okazji. Bądź uważny i obserwuj własną rzeczywistość. Stare przekonania będą Ci przeszkadzać i straszyć. Przekonania są jak chwasty!

Dbaj o swój życiowy ogród!

„Tuż po zasiewie, pod osłona nocy nieprzyjaciel nasiał chwastu. Słudzy pytali gospodarza, czy mają wyrwać chwast.